poniedziałek, 16 lutego 2015

Rozdział 8: 'Someone new'

Leżałam na łóżku i czytałam książkę, kiedy usłyszałam pukanie. Ale nie takie zwykłe pukanie do drzwi. Ktoś, raczej wiadomo kto, walił ręką w moje okno od pokoju.
Teraz rozumiem co Justin miał na myśli przez 'wpadnę do ciebie wieczorem'.
Kręcąc głową z rozbawienia, podeszłam do okna i otworzyłam je, wpuszczając chłopaka do środka.
- Cześć - przyciągnął mnie do siebie łącząc nasze usta
Zdecydowanie, mogę powiedzieć, że jego usta są idealne.
Sposób w jaki mnie całuje i dotyka...
Jest taki magiczny, taki inny...
- Hej - posłałam mu uśmiech, odrywając się od niego
- Ubieraj się - polecił - zabieram cię...
- Gdzie? - spytałam, zanim dokończył swoją wypowiedź
- Spokojnie - zaśmiał się cicho - pojedziesz ze mną na wyścigi
- CO?! - krzyknęłam zdziwiona - Przecież to jest niebezpieczne i wiesz co o tym myślę!
- Właśnie dlatego chcę cię tam zabrać - wyjaśnił spokojnie - żebyś zobaczyl jak to wygląda
- A-ale - chciałam zaprotestować, ale Justin zamknął mi usta kładąc na nich swój palec wskazujący
- Ciii - uciszył mnie - przebierz się
- Mam szlaban - przypomniałam
- Susan się nie zorientuje - zapewnił
- O-okej - westchnęłam zgadzając się
Jak się dowie to mnie zamorduje.
Może te całe wyścigi wcale nie są takie złe i niebezpieczne? Może to ja się mylę i oni jednak mją trochę rozumu w głowie żeby to w jakiś sposób zabezpieczyć.
Podeszłam do szafy i po chwili namysłu zdecydowałam się na ciemne jeansy i czarną bluzę z jakimś napisem.
Skierowałam się w stronę łazienki, a tuż za mna podążył Justin.
- A ty gdzie? - odwróciłam się w jego kierunku
- Odprowadzam cię do łazienki - uśmiechnął się szeroko
- Tam, siadaj - wskazałam na moje łóżko - i czekaj na mnie
- Ale dlaaaaczego? - jęknął niezadowolony
- Bo ja tak mówię - powiedziałam i zniknęłam za drzwiami łazienki
Przyjrzałam się swojemu odbiciu w lustrze. Nie wyglądałam aż tak źle, ale zdecydowanie mój makijaż wymagał poprawki.
Tylko dlaczego on to robi? Dlaczego chce zabrać mnie tam na te wyścigi i pokazać mi jak to wygląda?
Po dzisiejszych, już dwóch, pocałunkach, nie mam pojęcia kim dla siebie jesteśmy.
Przyjaciółmi?
Westchnęłam bezsilnie i  zaczęłam robić czarne kreski na moich powiekach. Nałożyłam jeszcze tusz na rzęsy i trochę podkładu na twarz i przebrałam się w przygotowane ubrania.
- Juliet! - usłyszałam ponaglający głos Justina
- Juz idę - wyszłam z łazienki, a chłopak od razu zlustrował mnie wzrokiem
- No, no - skomentował - ładnie wyglądasz - pokiwał głową z uznaniem
- Dzięki - zarumieniłam się lekko - idziemy? - spytałam zakładając moją granatową kurtkę na ramiona i białe air forcy na nogi
Tak więc, poszliśmy do jego samochodu. Zostawiłam w kuchni karteczkę dla Megan, że poszłam się przejść niedaleko domu, na wypadek gdyby wróciła wcześniej, choć zazwyczaj wracała z pracy w środku nocy.
Sam nie było w domu więc pewnie ona także wyszła z domu bez niczyjej wiedzy.
Wsiedliśmy do jego nowego samochodu i pojechalismy w nieznanym mi kierunku. Podczas jazdy nie rozmawialiśmy dużo tylko słuchaliśmy radia.
Ta cisza była nawet komfortowa, ponieważ pozwalała przemyśleć mi wydarzenia z dzisiejszego dnia.
Najpierw Bieber pokazał mi swój nowy dom i poinformował o wyjeździe oraz wyprowadzce za miasto, a następnie dwa razy mnie pocałował! Nie mam pojęcia co nim kieruje, ale nie miałam zamiaru tego przerywać. 
Jestem po prostu przyzwyczajona do relacji, w których nie ma uczuć.
Uczuć.
Tak naprawdę to nigdy nie byłam zakochana. Pewnie dlatego, że nie wytrzymałabym w związku dluższym niz kilka tygodni. Ale cóż... Każdy jest jaki jest.
Kiedy wreszcie dojechaliśmy na miejsce, dokładnie przyjrzałam sie okolicy.
Byliśmy na jakimś odludziu, daleko od miasteczka.  Wszędzie były drzewa, tylko piaszczysta ścieżka wyznaczała trasę wyścigu, a w oddali widać było tłum ludzi.
Justin zaparkował auto w sporej odległości od miejsca zbiegowiska.
Tylko, że... Jesli zostawia samochod tutaj to czym zamierza się ścigać?
- Czym masz zamiar się ścigać? - spytałam, kiedy chłopak wysiadał z samochodu. Ja również wysiadłam, patrząc na niego wyczekująco.
- Motorem - oznajmił, podchodząc bliżej mnie
Cóż... Dlaczego mnie to nie dziwi?
- A gdzie jest twój motor? - zadałam kolejne pytanie
- David mi go przywiezie - odpowiedział, obejmując mnie jedną ręką w talii i prowadząc w stronę tłumu ludzi
- Serio? - prychnęłam - myślałam, że chociaż on jest normalny
- To znaczy, że ja jestem nienormalny? - Justin zaśmiał się z mojej wypowiedzi
- Tak trochę - wzruszyłam ramionami
Chłopak tylko parsknął śmiechem, nie odzywając sie już, bo właśnie dotarliśmy na miejsce.
Przy wielkiej taśmie z napisem 'start' tłoczyło sie pełno starszych od nas facetów, którzy przystawiali się do dziewczyn mniej więcej w moim wieku. Właściwie 'przystwiali' to niewłaściwe słowo, bo te laski same pozwalały im się obmacywać, a w dodatku paradowały w skąpych strojach, kiedy na dworze były zaledwie 4 stopnie. Widocznie nie miały za grosz szacunku dla własnego ciala.
W tłumie wypatrzyłam jeszcze kilka znajomych twarzy. Jednak nie znałam tych osób na tyle, aby podejść do nich i pogadać.  Kiedyś nie miałabym problemu, aby podejść do obcych osób ze szkoły i nawiązać rozmowę.
Kiedyś...
Kiedyś, to ja zachowywałam się podobnie jak te dziewczyny z kolesiami na motorach. Tylko, że teraz nie znała mnie cała szkoła, i nie byłam najpopularniejszą dziewczyną w okolicy. Od przyjazdu do Stratford miałam tylko nieliczną grupkę osób, z którymi rozmawiałam.
Po tej przeprowadzce wyciągnęłam już pierwszy wniosek, a mianowicie tam, w Londynie, wcale nie byłam tak lubiana jak mi się wydawało. Ludzie zadawali się ze mną tylko dlatego, że miałam pieniądze i robiłam to co oni, a z tych wszystkich 'przyjaciół' zostali tylko John i Tessa.
A teraz? Teraz zadaję się tylko z kilkorgiem osób między innymi z Justinem i Davidem. 
Razem z Justinem szliśmy w kierunku jakichś garaży, w ktorych zapewne znajdowały się motory uczestników wyścigu. Zastanawiałam się jak dużo osob ma zamiar dzisiaj się scigać i postanowiłam zapytać o to Biebera.
- Ile osob będzie się ścigać? - spytałam spoglądając na niego. Jednak, chyba nie usłyszał mojego pytania, ponieważ uważnie wpatrywał się w jakiś punkt po naszej prawej stronie. Kiedy podążyłam za jego wzrokiem nie zauważyłam nic szczególnego tylko kolejną grupę osób, a właściwie mężczyzn. Jednak jeden z nich przykuł moją uwagę, gdyż intensywnie się we mnie wpatrywał. Był wysoki i miał blond włosy, a także lekki zarost na twarzy. Kiedy zauważył moje spojrzenie tylko mrugnął do mnie złośliwie i odwrócił wzrok.
- Mowilaś coś? - Bieber ocknął się ze swojego transu
Czy on także wpatrywał się w tego mężczyznę? Kim on jest?
- Kim był ten facet, na którego się patrzyłeś? - wypaliłam
- Wydawało mi się, że zadałaś mi inne pytanie - wymamrotał lekko zirytowany, zabierając swoja rękę z mojej talii
- Kim on był? - spytałam niezrażona jego niechęcią do odpowiedzi
- Znajomy - wzruszył ramionami
Chciałam wypytać go dokładniej, ale właśnie zatrzymaliśmy się przed jednym z wejść na teren garaży.
- Ona nie może wejść - oświadczył mężczyzna, który pilnował przejścia
- Jest ze mną - warknął Justin
- Gówno mnie to obchodzi, Bieber - postawny mężczyzna zignorował protest mojego towarzysza - zasady to zasady
- Ona wchodzi ze mną - wycedził wyraźnie wkurwiony
- Justin - chwyciłam go za ramię - w porządku poczekam tutaj
- Juliet - powiedział ostrzegawczo, nie chcąc abym się mu sprzeciwiała
- Proszę cię nie rób problemów - westchnęłam
- Dobra - poddał się - ale masz się stąd nie ruszać i z nikim nie rozmawiać - ostrzegł
- Jasne - przytaknęłam
- Wracam za chwilę - oznajmił i zniknąl w wejściu do jednego z garaży
Odeszłam kawałek od ochroniarza, który posyłał mi dziwne spojrzenia i stanęłam przy pobliskim drzewie. Nie uśmiechało mi się stanie tutaj samej, chociażby przez tę chwilę, w której Justin poszedł do Davida po motor. Po prostu panowała tutaj nieprzyjemna atmosfera i ci ludzie... Wchodzili i wychodzili i wychodzili z motorami.
I rzucali mi przy tym spojrzenia, jakby chcieli rozebrać mnie wzrokiem. Wzdrygnęłam się na samą myśl o tym.
Wyciągnęłam swój telefon, aby sprawdzić godzinę, ale nagle poczułam czyjąś obecność przed sobą. Podniosłam wzrok, a nade mną stał ten blondyn, który mi się przyglądał.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentuj! To naprawdę motywuje xx