*Justin pov*
- Sto lat stary
- Wszystkiego najlepszego
- Stówka
-Najlepszego ziomek
Od dwóch godzin słyszę tylko życzenia urodzinowe. Nie to, że nie jestem Davidowi wdzięczny za tę imprezę, bo jestem. Ale wolałbym nie mieć żadnej imprezy z ludźmi, którzy nie przyszli tutaj dla mnie, tylko żeby się najebać, wolałbym spędzić moje 19 urodziny z mamą.
Może to teraz brzmi jakbym był jakimś pieprzonym maminsynkiem, ale chciałbym żeby ona chociaż pamiętała.
Może to teraz brzmi jakbym był jakimś pieprzonym maminsynkiem, ale chciałbym żeby ona chociaż pamiętała.
Czy to tak wiele?
W domu Davida w tej chwili są chyba wszyscy uczniowie z naszej szkoły. No może poza kujonami bo ich pewnie nie zaprosił. No i nie widzę nigdzie Juliet Collins.
Powiedziała Davidowi, że przyjdzie. A może jest tylko jej nie widziałem? W sumie trudno wypatrzyć jedną osobę w około dwustuosobowym tłumie.
Taa.. Nie żartuję. Williams ma ogromną chatę z ogromnym basenem i rodzicami z ogromny ego i ogromem hajsu.
Taa.. Nie żartuję. Williams ma ogromną chatę z ogromnym basenem i rodzicami z ogromny ego i ogromem hajsu.
Akurat tak się złożyło, że jego starzy musieli wyjechać a on sam nie marnował czasu i zorganizował tę imprezę.
- Justin, czas na tort - uśmiechnięty i zjarany David zmaterializował się u mojego boku.
Serio? Kto w tym wieku bawi się w torty?
- Co ty brałeś? - zmarszczyłem brwi. Sam wypiłem tylko dwa piwa i spaliłem jednego skręta.
- Troochę tego było - kiedy mówił oczywiście musiał mnie opluć
Kretyn.
- JUSTIN NIE CHCE ZOBACZYĆ TORTU - krzyknął ktoś na cały glos, a kilka osób w pobliżu zaczęło nawoływać:
- Justin, Justin, Justin! -
Chcąc, nie chcąc musiałem, chociażby dla świętego spokoju, zobaczyć ten tort.
Poszedłem za moim kumplem, który śmiał się niewiadomo z czego.
Zatrzymaliśmy się obok stolika, na którym stał duży, różowy tort.
Zatrzymaliśmy się obok stolika, na którym stał duży, różowy tort.
- Serio? Różowy? - prychnąłem.
Jednak nie zdążyłem nic więcej powiedzieć, ponieważ moja twarz wylądowała w tym torcie.
Zabawny jesteś, David.
Kiedy wszyscy znosili się śmiechem, podniosłem głowę i sam nie mogłem powstrzymać śmiechu.
- Odpłacę ci się, Williams - zaśmiałem się
- Teeż cie kocham, Bieber - posłał mi całuska.
Boże, co za debil.
Upaprany ciastem skierowałem się w stronę łazienek. Co chwilę ktoś poklepywał mnie i kolejny raz składał życzenia. Kiedy wreszcie przedarłem się przez tłum ludzi, jak zwykle, musiałem na kogoś wpaść.
- Sorry - mruknąłem chcąc iść dalej
- Luzik - dziewczyna posłała mi promienny uśmiech.
Zaraz, zaraz... To siostra Juliet.
- Justin? - otworzyła szeroko oczy ze zdziwienia - co ci się stało?
- Wpadłem w tort - uśmiechnąłem się
- Szkoda tortu - pokazała mi język
- Jest z tobą Juliet? - spytałem
- Taa... Siedzi gdzieś z Ethanem - wzruszyła ramionami.
- Kurwa - warknałem
Dlaczego Ethan pierdolony Wright musi się wszędzie wpierdalać? Okej, miał pomóc, ale nie musi wszędzie łazić z Collins.
Chociaż jest jedna rzecz, którą go wkurwię.
- Sammy - uruchomiłem swój najbardziej zniewalający uśmiech
- Co? - ożywiła się
- Poczekasz tutaj na mnie? Muszę się ogarnąć -
- Jasne - przytaknęła opierając się o ścianę
Szybko wszedłem do łazienki i przemyłem twarz.
Cholerna masa tortowa kleiła się i trochę czasu mi to zajęło.
Kiedy wreszcie doprowadziłem się do porządku, wyszedłem na korytarz, gdzie czekała na mnie siostra Juliet.
- Wreszcie - jęknęła
- Też się cieszę, że cię widzę - klepnąłem ją w tyłek na co lekko podskoczyła.
- Idziemy po coś do pica? - spytała
- Dużo dzisiaj już piłaś? -
- Troooszeczkę - lekko się chwiała więc to nie było raczej 'troszeczkę'.
Kiedy weszliśmy do pokoju gdzie było trochę mniej ludzi, wreszcie zauważyłem Juliet. Tańczyła z jakimś kolesiem, który zdecydowanie nie był Ethanem.
Kurwa.
- Zatańczymy? - spytała Sam. Już chciałem odmówić kiedy zauważyłem, że Juliet się na mnie patrzy. Widząc, że ja przyłapałem, jeszcze bardziej przybliżyła się do tego chłopaka i zaczęła kręcić biodrami.
Ile oni wszyscy wypili?
Sam potrafię dużo wypić ale potrafię też powiedzieć stop.
- Jasne, czemu nie - pociągnąłem Sam niedaleko jej siostry i położyłem jej dłonie na biodrach. Dziewczyna od razu się do mnie przykleiła i zaczęła 'tańczyć'.
Muzyka była tak głośna, że nie słyszałem jeśli cokolwiek do mnie mówiła, tym bardziej, że bylem zbyt zaabsorbowany zabijaniem się wzrokiem z Julie.
Po około 20 minutach tańca, Samantha poszła się napić i zniknęła gdzieś w tłumie.
Ja usiadłem na kanapie z czerwonym kubeczkiem w dłoni, w jakimś cichszym miejscu.
- Co to było? - zapytał jakiś głos
Odwróciłem się w stronę tej osoby.
Ethan pieprzony Wright.
- O co ci chodzi?-
- O Juliet - parsknął - tańczyłeś z Samanthą, a koleś, z którym tańczyła Juliet to mógł być ktoś od Drake'a i dobrze o tym wiesz.
- To gdzie ty byłeś w tym czasie? - warknąłem zirytowany
- Cały czas ją obserwowałem - mruknął
- Jasne-
Pewnie był gdzieś z jakąś laską.
- Idź do niej - szturchnął mnie w ramię
- Po co? -
- Widzę, że na nią lecisz - poklepał mnie po plecach
- Jest tylko częścią tego całego gówna - powiedziałem, chociaż doskonale wiedziałem, że to nieprawda.
- Jasne, jasne - zabrał mi z reki mojego drinka - spadaj do niej
Posłałem mu tylko miażdżące spojrzenie i poszedłem w stronę, gdzie niedawno była Juliet.
Po drodze spotkałem Davida, który w jednej ręce trzymał kubek a drugą obejmował jakąś laskę.
- Pożyczę - zabrałem mu z ręki kubek i wypiłem jego zawartość.
Skrzywiłem się lekko i tylko pomachałem mojemu kumplowi, który pewnie i tak tego nie zauważył, bo zajął się pochłanianiem ust jego towarzyszki.
Po drodze spotkałem Davida, który w jednej ręce trzymał kubek a drugą obejmował jakąś laskę.
- Pożyczę - zabrałem mu z ręki kubek i wypiłem jego zawartość.
Skrzywiłem się lekko i tylko pomachałem mojemu kumplowi, który pewnie i tak tego nie zauważył, bo zajął się pochłanianiem ust jego towarzyszki.
Kiedy wreszcie znalazłem Juliet, siedziała na blacie w kuchni i piła coś.
Coś czyli zapewne alkohol.
- Kto to zaszczycił mnie swoją obecnością - zaśmiała się kiedy usiadłem obok niej.
- Justin Bieber we własnej osobie - alkohol zaczął buzować w moich żyłach bo poczułem się jeszcze pewniej niż zazwyczaj.
Przyjrzałem sie jej dokładniej. Miała na sobie czarną, krótką sukienkę i czarne trampki. Wyglądała po prostu... dobra, lepiej nie dokończę.
W każdym razie mógłbym pieprzyć ją tutaj na blacie w kuchni mojego kumpla.
- Wszystkiego najlepszego - uśmiechnęła się, chyba pierwszy raz szczerze, od tych trzech tygodni odkąd się znamy.
- Tsaa, dzięki - wziąłem od niej kubek i upiłem łyka.
Wódka z sokiem ananasowym.
Wódka z sokiem ananasowym.
- Co jest? - przysunęła się bliżej
- Jak ci powiem to mnie znienawidzisz - powiedziałem
- Jak ci powiem to mnie znienawidzisz - powiedziałem
Kurwa. Jest tak blisko. Za blisko.
- Skąd wiesz, że już cię nienawidzę? - wzięła z powrotem swój kubek i wypiła do dna.
- Zatańczymy? -chwyciła mnie za rękę i pociągnęła w stronę, gdzie wszyscy tańczyli.
Nie zdążyłem nic powiedzieć bo pijana Julie zarzuciła mi ręce na szyję i zaczęła ruszać biodrami.
- Zatańczymy? -chwyciła mnie za rękę i pociągnęła w stronę, gdzie wszyscy tańczyli.
Nie zdążyłem nic powiedzieć bo pijana Julie zarzuciła mi ręce na szyję i zaczęła ruszać biodrami.
Pieprzyć to.
Położyłem jej ręce na tyłku i lekko ścisnąłem na co mruknęła zadowolona.
Co z tego, że to ani trochę nie przypominało tańca.
Co z tego, że oboje jesteśmy pijani.
Przyciągnąłem ją mocniej do siebie i przywarłem do jej szyi.
- Nie nienawidzę cię - usłyszałem jej głos tuż przy moim uchu.
Co z tego, że to ani trochę nie przypominało tańca.
Co z tego, że oboje jesteśmy pijani.
Przyciągnąłem ją mocniej do siebie i przywarłem do jej szyi.
- Nie nienawidzę cię - usłyszałem jej głos tuż przy moim uchu.
______________________________________________________
hej hej :>
pojawiam się z nowym rozdziałem.
Nie wiem czy te blog będzie długo jeszcze istniał ale na pewno będę I see fire pisać dalej na wattpadzie >>klik<<
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentuj! To naprawdę motywuje xx