niedziela, 18 stycznia 2015

Rozdział 4: 'Birthday'

*Justin pov*
- Sto lat stary
- Wszystkiego najlepszego
- Stówka
-Najlepszego ziomek
Od dwóch godzin słyszę tylko życzenia urodzinowe. Nie to, że nie jestem Davidowi wdzięczny za tę imprezę, bo jestem. Ale wolałbym nie mieć żadnej imprezy z ludźmi, którzy nie przyszli tutaj dla mnie, tylko żeby się najebać, wolałbym spędzić moje 19 urodziny z mamą.
Może to teraz brzmi jakbym był jakimś pieprzonym maminsynkiem, ale chciałbym żeby ona chociaż pamiętała.
Czy to tak wiele?
W domu Davida w tej chwili są chyba wszyscy uczniowie z naszej szkoły. No może poza kujonami bo ich pewnie nie zaprosił. No i nie widzę nigdzie Juliet Collins. 
Powiedziała Davidowi, że przyjdzie. A może jest tylko jej nie widziałem? W sumie trudno wypatrzyć jedną osobę w około dwustuosobowym tłumie.
Taa.. Nie żartuję. Williams ma ogromną chatę z ogromnym basenem i rodzicami z ogromny ego i ogromem hajsu.
Akurat tak się złożyło, że jego starzy musieli wyjechać a on sam nie marnował czasu i zorganizował tę imprezę.
- Justin, czas na tort - uśmiechnięty i zjarany David zmaterializował się u mojego boku.
Serio? Kto w tym wieku bawi się w torty?
-  Co ty brałeś? - zmarszczyłem brwi. Sam wypiłem tylko dwa piwa i spaliłem jednego skręta.
- Troochę tego było - kiedy mówił oczywiście musiał mnie opluć
Kretyn.
- JUSTIN NIE CHCE ZOBACZYĆ TORTU - krzyknął ktoś na cały glos, a kilka osób w pobliżu zaczęło nawoływać:
- Justin, Justin, Justin! -
Chcąc, nie chcąc musiałem, chociażby dla świętego spokoju, zobaczyć ten tort.
Poszedłem za moim kumplem, który śmiał się niewiadomo z czego.
Zatrzymaliśmy się obok stolika, na którym stał duży, różowy tort.
- Serio? Różowy? - prychnąłem.
Jednak nie zdążyłem nic więcej powiedzieć, ponieważ moja twarz wylądowała w tym torcie.
Zabawny jesteś, David.
Kiedy wszyscy znosili się śmiechem, podniosłem głowę i sam nie mogłem powstrzymać śmiechu.
- Odpłacę ci się, Williams - zaśmiałem się
- Teeż cie kocham, Bieber - posłał mi całuska.
Boże, co za debil.
Upaprany ciastem skierowałem się w stronę łazienek. Co chwilę ktoś poklepywał mnie i kolejny raz składał życzenia. Kiedy wreszcie przedarłem się przez tłum ludzi, jak zwykle, musiałem na kogoś wpaść.
- Sorry - mruknąłem chcąc iść dalej
- Luzik - dziewczyna posłała mi promienny uśmiech.
Zaraz, zaraz... To siostra Juliet.
- Justin? - otworzyła szeroko oczy ze zdziwienia - co ci się stało?
- Wpadłem w tort - uśmiechnąłem się
- Szkoda tortu - pokazała mi język
- Jest z tobą Juliet? - spytałem
- Taa... Siedzi gdzieś z Ethanem - wzruszyła ramionami. 
- Kurwa - warknałem
Dlaczego Ethan pierdolony Wright musi się wszędzie wpierdalać? Okej, miał pomóc, ale nie musi wszędzie łazić z Collins.
Chociaż jest jedna rzecz, którą go wkurwię.
- Sammy - uruchomiłem swój najbardziej zniewalający uśmiech 
- Co? - ożywiła się
- Poczekasz tutaj na mnie? Muszę się ogarnąć - 
- Jasne - przytaknęła opierając się o ścianę
Szybko wszedłem do łazienki i przemyłem twarz. 
Cholerna masa tortowa kleiła się i trochę czasu mi to zajęło.
Kiedy wreszcie doprowadziłem się do porządku, wyszedłem na korytarz, gdzie czekała na mnie siostra Juliet.
- Wreszcie - jęknęła
- Też się cieszę, że cię widzę - klepnąłem ją w tyłek na co lekko podskoczyła.
- Idziemy po coś do pica? - spytała
- Dużo dzisiaj już piłaś? - 
- Troooszeczkę - lekko się chwiała więc to nie było raczej 'troszeczkę'.
Kiedy weszliśmy do pokoju gdzie było trochę mniej ludzi, wreszcie zauważyłem Juliet. Tańczyła z jakimś kolesiem, który zdecydowanie nie był Ethanem.
Kurwa.
- Zatańczymy? - spytała Sam. Już chciałem odmówić kiedy zauważyłem, że Juliet się na mnie patrzy. Widząc, że ja przyłapałem, jeszcze bardziej przybliżyła się do tego chłopaka i zaczęła kręcić biodrami.
Ile oni wszyscy wypili?
Sam potrafię dużo wypić ale potrafię też powiedzieć stop.
- Jasne, czemu nie - pociągnąłem Sam niedaleko jej siostry i położyłem jej dłonie na biodrach. Dziewczyna od razu się do mnie przykleiła i zaczęła 'tańczyć'. 
Muzyka była tak głośna, że nie słyszałem jeśli cokolwiek do mnie mówiła, tym bardziej, że bylem zbyt zaabsorbowany zabijaniem się wzrokiem z Julie.
Po około 20 minutach tańca, Samantha poszła się napić i zniknęła gdzieś w tłumie.
Ja usiadłem na kanapie z czerwonym kubeczkiem w dłoni, w jakimś cichszym miejscu.
- Co to było? - zapytał jakiś głos
Odwróciłem się w stronę tej osoby.
Ethan pieprzony Wright.
- O co ci chodzi?-
- O Juliet - parsknął - tańczyłeś z Samanthą, a koleś, z którym tańczyła Juliet to mógł być ktoś od Drake'a i dobrze o tym wiesz.
- To gdzie ty byłeś w tym czasie? - warknąłem zirytowany
- Cały czas ją obserwowałem - mruknął 
- Jasne-
Pewnie był gdzieś z jakąś laską.
- Idź do niej - szturchnął mnie w ramię
- Po co? -
- Widzę, że na nią lecisz - poklepał mnie po plecach
- Jest tylko częścią tego całego gówna - powiedziałem, chociaż doskonale wiedziałem, że to nieprawda.
- Jasne, jasne - zabrał mi z reki mojego drinka - spadaj do niej
Posłałem mu tylko miażdżące spojrzenie i poszedłem w stronę, gdzie niedawno była Juliet.
Po drodze spotkałem Davida, który w jednej ręce  trzymał  kubek a drugą obejmował jakąś laskę.
- Pożyczę - zabrałem mu z ręki kubek i wypiłem jego zawartość.
Skrzywiłem się lekko i tylko pomachałem mojemu kumplowi, który pewnie i tak tego nie zauważył, bo zajął się pochłanianiem ust jego towarzyszki.
Kiedy wreszcie znalazłem Juliet, siedziała na blacie w kuchni i piła coś.
Coś czyli zapewne alkohol.
- Kto to zaszczycił mnie swoją obecnością - zaśmiała się kiedy usiadłem obok niej.
- Justin Bieber we własnej osobie - alkohol zaczął buzować w moich żyłach bo poczułem się jeszcze pewniej niż zazwyczaj.
Przyjrzałem sie jej dokładniej. Miała na sobie czarną, krótką sukienkę i czarne trampki. Wyglądała po prostu... dobra, lepiej nie dokończę.
W każdym razie mógłbym pieprzyć ją tutaj na blacie w kuchni mojego kumpla.
- Wszystkiego najlepszego - uśmiechnęła się, chyba pierwszy raz szczerze, od tych trzech tygodni odkąd się znamy.
- Tsaa, dzięki - wziąłem od niej kubek i upiłem łyka.
Wódka z sokiem ananasowym.
- Co jest? - przysunęła się bliżej
- Jak ci powiem to mnie znienawidzisz - powiedziałem
Kurwa. Jest tak blisko. Za blisko.
- Skąd wiesz, że już cię nienawidzę? - wzięła z powrotem swój kubek i wypiła do dna.
- Zatańczymy? -chwyciła mnie za rękę i pociągnęła w stronę, gdzie wszyscy tańczyli.
Nie zdążyłem nic powiedzieć bo pijana Julie zarzuciła mi ręce na szyję i zaczęła ruszać biodrami.
Pieprzyć to.
Położyłem jej ręce na tyłku i lekko ścisnąłem na co mruknęła zadowolona.
Co z tego, że to ani trochę nie przypominało tańca.
Co z tego, że oboje jesteśmy pijani.
Przyciągnąłem ją mocniej do siebie i przywarłem do jej szyi.
- Nie nienawidzę cię - usłyszałem jej głos tuż przy moim uchu.

______________________________________________________

hej hej :>
pojawiam się z nowym rozdziałem.
Nie wiem czy te blog będzie długo jeszcze istniał ale na pewno będę I see fire pisać dalej na wattpadzie >>klik<<

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentuj! To naprawdę motywuje xx