- Jazmyn co się stało? - podszedłem do niej odkładając kurtkę
- Gdzie idziesz? - popatrzyła na mnie swoimi dużymi oczkami
- Muszę coś załatwić - odpowiedziałem z wahaniem
- Jest noc - pisnęła
Cóż.. Jest 21 i jest ciemno ale muszę spotkać się z Drake'iem.
- Wrócę niedługo - zapewniłem przytulając ją. Mała mocno objęła mnie za szyję
- tęsknię za mamusią i tatusiem - po jej policzkach zaczęły płynąć łzy. Poczułem ukłucie w sercu.
- Skarbie połóż się do łóżeczka. Mamusia i tatuś są teraz aniołkami i patrzą na ciebie z góry - powiedziałem nie wiedząc co innego zrobić. Bo jak wytłumaczyć 5letniemu dziecku, że już nigdy nie zobaczy swojej mamy... I taty... Naszego taty... Poczułem wzbierające się łzy pod powiekami na wspomnienie o tacie. Szybko powstrzymałem się od zostania z Jazmyn i Jaxonem w domu.
Muszę odreagować, muszę spotkać się z Khanem.
- Justin ale ty nas nie zostawisz? - jej twarzyczka była mokra od łez
- Oczywiście, że nie - zapewniłem mając taka nadzieję
- Kocham cię Justin - uśmiechnęła się delikatnie
Uniosłem lekko kąciki ust do góry nie mając już siły. Ta dziewczynka jest zawsze taka radosna i kochana, tak samo jak Jaxon.
Ale czy potrafię kochać... kogokolwiek... po tym co się stało
Potrząsnąłem głowa pozbywając się złych myśli
- Idź do Jaxona - pocałowałem ją w czółko
Mała pokiwała głową i razem z misiem poleciała do pokoju Jaxona. Czym prędzej wziąłem kurtkę i wyszedłem z domu. Skierowałem się w stronę starych garaży gdzie miał czekać Drake. Może prochy tym razem. Cokolwiek kurwa bo nie wyrabiam z tym jebanym życiem. Dotarłem już na miejsce gdzie czekał już wysoki, umięśniony facet- Drake Khan.
- Bieber - kiwnął mi głową paląc skręta
- Drake - odpowiedziałem tym samym chowając ręce do kieszeni. Cholera, ale zimno.
- Co tym razem Bieber? Brak kasy czy brak dragów?
- Nie chcę prochów - warknąłem - nie dziś
- Zapal sobie - podał mi skręta ale spojrzałem na niego podejrzliwie - tylko zioło - dodał ze śmiechem.
Wziąłem od niego skręta i zaciągnąłem się czując lekką ulgę. Te wszystkie wspomnienia, wyrzuty sumienia.. może kiedyś znikną całkowicie..
'jasne.. jak umrzesz' podpowiadała mi podświadomość
- Kiedy wyścigi? - spytałem
- W sobotę- odpowiedział - jedziesz?
- Tak - przytaknąłem - muszę cię kurwa spłacić -
- Racja - parsknął śmiechem - sprzęt naprawiony?
- W trakcie - kurwa.. David miał odebrać auto z naprawy
- Pamiętaj, że moja oferta jest nadal aktualna - zaznaczył Drake
- Która?
-Oj Bieber- ponownie się zaśmiał - obaj dobrze wiemy która
- Nie ma mowy - warknąłem
- Nie oszukuj się , zapomnisz o tym zjebanym życiu
- Uważaj bo stanie się ej krzywda
- O kim ty mówisz? -
- Juliet Collins - powiedział z parszywym uśmiechem - przyjechała z Londynu i nabiera rozpędu
- Nic mnie z nią nie łączy
Kurwa.. Zamieniłem z nią może parę zdań w trakcie lekcji, podczas których tylko ją wkurwiałem a ona mi docinała. Co mogło łączyć mnie z jakąś tanią Brytyjką, która nie ma większych priorytetów w życiu jak to czy dobrze wyglądają jej paznokcie
- Dużo osób przez ciebie cierpi - zignorował to co powiedziałem
- Co masz do niej ? - wkurwiłem się..
- Dobra dupa - mruknął - zadaje się z nie tym kim trzeba.. moi ludzie ja obserwują
- Odpierdol się od niej ona nie ma ze mną nic wspólnego - warknąłem
- Bezpośrednio z tobą może nie - zaśmiał się
- Pośrednio też nie - warknąłem
- Uznaj to jako ostrzeżenie. Do zobaczenia na wyścigach - powiedział na odchodnym i odszedł
Co za idiota.. Nieobliczalny drań.
Starając się zapomnieć o tym co powiedział zgasiłem skręta i oddaliłem się od tego miejsca. W sobotę wyścigi... Muszę wziąć się w garść i oddać mu kasę a pozbędę się go..
Usiadłem na krawędzi małego urwiska.
Czasami nie ogarniam już swojego życia. Wszystko jest do dupy. Czasem mam ochotę zajebać w żyłę i skończyć z tym wszystkim.. Gdyby nie Jazmyn i Jaxon już dawno by mnie tu nie było. Nawet własna matka prawie w ogóle ze mną nie rozmawia. Nikomu nie mogę w pełni zaufać. David tez za dużo nie może wiedzieć.
Wyciągnąłem szluga i zapaliłem. Nie chcę być spalony w środku tygodnia więc głębiej schowałem marihuanę w kieszeni.. Muszę ogarnąć angielski z tą nową.. Właśnie, Juliet... Jeśli ten drań mówił poważnie to grozi jej niebezpieczeństwo.. Musze mieć na nią oko. Ta laska z pozoru ma wszystko, brakuje jej tylko takiego niedojebanego Drake'a. Jest ładna, bardzo ładna.. Zaprzyjaźniła się z Wright'em co tylko ułatwia sprawę.. Ale o niego to mogę być spokojny.. Wright trzyma się planu.. Tak podejrzewałem od początku, że Drake się za nią zabierze. Na tym świecie nie ma przypadków. Z pozoru Collins wydaje się taka jak myślę, że jest - snobistyczna egoistka, ale czy tak jest naprawdę?
I czego Drake od niej chce? Koleś lubi czepiać się niewinnych lasek, tylko czemu akurat jej? I czemu nie chce żeby coś jej się stało? Przecież ona nic mnie nie obchodzi, nic..
'Wmawiaj sobie dalej Justin' jęknąłem
Super, już gadam sam do siebie
Ale Juliet tak cholernie mi Ją przypomina..
Widocznie Drake'owi również
I właśnie w tej chwili postanowiłem sobie, że nie pozwolę żeby stała się jej krzywda..
* * *
- Jaxon złaź ze mnie - jęknąłem czując jak coś, albo raczej ktoś, po mnie skacze. Jak zwykle ten mały smyk musi mnie budzić
- Wstań! - krzyknął mi do ucha . Jezu..
- Jaxon zejdź ze mnie natychmiast - mruknąłem otwierając oczy.
- Wszystkiego najlepszego! - ponownie krzyknął mi do ucha
Spojrzałem na telefon. 1 marca 2013 roku godzina 8:11.
Moje urodziny.
Taa wszystkiego najlepszego z okazji 19 urodzin Justin
Muszę wstać bo zaraz się spóźnię. Zwaliłem Jaxona na poduszki i wygrzebałem się z łóżka
- Wyjazd młody do siebie - wyprostowałem plecy idąc do łazienki
Umyłem zęby, wziąłem szybki prysznic i przebrałem się w ciemne jeansy, białą koszulkę i na to czarną bluzę. Dzisiaj kończę 19 lat, nono..
Dzisiaj piątek, więc idealnie na dziś przypadła moja urodzinowa impreza organizowana przez Davida, na której będzie pewnie ogrom ludzi...
Pierwsze urodziny bez taty..
Postawiłem włosy do góry i wyszedłem z powrotem do pokoju. Jaxon sobie smacznie spał na moim łóżku. Uśmiechnąłem się pod nosem i przykryłem malca kołdrą.
W kuchni nalałem sobie soku kiedy do środka weszła mama.
- Gdzie byłeś wieczorem? - spytała nalewając sobie kawy
- Musiałem coś załatwić - mruknąłem
- Co? - spojrzała na mnie badawczo
- Od kiedy to cię interesuje? - odparowałem
- Justin.. - westchnęła
- Co Justin? - warknąłem - w ogóle cię nie ma w domu, Jaxon i Jazmyn wiecznie są pod opieką Savannah a teraz nagle się interesujesz gdzie byłem!
Nie wytrzymałem.. Wszystkie negatywne emocje wezbrały się we mnie i powoli dają upust.. Na szczęście hamuje co mówię.
- To nie tak synku - posłała mi smutne spojrzenie - a co do pracy to będę do późna bo mam nocną zmianę
- Widzisz? - prychnąłem - ciągle tylko praca i praca. Po co jak kasy nie brakuje
No właśnie.Tata zostawił spory majątek a matka i tak ciągle pracuje
- Nie jest mi łatwo -powiedziała cicho - nie chodzi o pieniądze Justin, tutaj chodzi o to, że potrzebuje jakiejś odskoczni od tego wszystkiego
- Nie ważnie nie było tematu - nie miałem ochoty się z nią kłócić
Nawet nie pamiętała.. Nie powiedziała: 'wszystkiego najlepszego'. Zapomniała.. Choć w sumie czego miałem się spodziewać? Że nagle wszystko będzie w porządku?
Wkurwiony wyszedłem z domu nie zwracając na nic uwagi.
Pieprzone urodziny..
Kiedy dotarłem do szkoły obok mojej szafki czekał David
- Siema stary - przybiliśmy piątkę
- No siema - odpowiedziałem chowając książki do szafki - Wszystkiego najlepszego
- Dzięki - mruknąłem niezbyt zachęcająco. Drugie życzenia urodzinowe.
- Nie pamiętała? - mój przyjaciel jak zwykle wyczuł co się dzieje
- Jak widać - prychnąłem
- Mógłbyś się przesunąć z łaski swojej? - usłyszałem znajomy głos za plecami. Odwróciłem się a za mną stała Juliet. Kurwa.
- Jasne, sorry - przesunąłem się dając jej dostęp do szafki. Otworzyła ja ignorując mnie
- Cześć Juliet - zagaił David
- Hej - odpowiedziała
- Co robisz wieczorem? - spytała na co miałem ochotę zdzielić mu w łeb
- Nic - zamknęła swoja szafkę i stanęła przed nami - a czemu?
- Dzisiaj impreza u mnie, wpadniesz? -
Czy on właśnie zaprasza Juliet Collins na imprezę?
Patrzyłem na nią tępo, modląc się żeby powiedziała 'nie'
'nie'
'nie'
błagam...
'nie'
- Jasne, czemu nie - odpowiedziała
cholera..
___________________________________________
niezbyt długi ale jest:) dopiero sie rozkręcam
kolejny w tygodniu
love ya xx